Cieszę się, że Prolog wam przypadł do gustu. Mam nadzieję, że jedyneczka również ;) Bardzo lubię to opowiadanie. Jest krótkie, ale bardzo ciepłe i takie realne w swojej nierealności ;)
+-+-+-+-+
Nie
jestem psycho fanką.
Ikera
Casillasa zaczęłam podziwiać w wieku szesnastu lat. Za piłką
szalałam od małego. Obecnie miałam dwadzieścia trzy i dziwnym
trafem mój obiekt westchnień się nie zmienił. Miałam grono
znajomych którzy lubili piłkę nożną, a w szczególności
Real, ale nigdy z nikim nie podzielałam tego typu zamiłowania.
Bastian traktował moje zainteresowania jako czyste wariactwo. Często
słyszałam z jego ust dogryzki, ale to mój kumpel dlatego
równie mocno go wtedy zlewałam.
Leżąc
na łóżku w naszym tymczasowym lokum, zastanawiałam się nad
tym co właściwie tu robię. Zegarek wskazywał godzinę szóstą
rano, a ja leżąc wpatrywałam się w sufit.
Podróż
mieliśmy męczącą, ale emocje zbyt mocno mną targały abym mogła
spać dłużej.
Chłopak,
który zajmował rozłożony na środku podłogi materac
chrapnął przeciągle, a ja rzuciłam w niego butem.
-Czego?
- Sapnął wybudzony, a ja zaśmiałam się podekscytowana – Sonja!
Jest szósta!
-Wiem,
wiem – westchnęłam, znowu sadowiąc się na łóżku –
Już będę cicho.
Wiedziałam,
że tak tego nie zostawi i nie zaśnie już skoro ja leżałam obok
jak trusia. A to mogło zwiastować niebezpieczeństwo.
-Okej.
Jakie masz plany na dzisiaj? - westchnął w końcu bezsilnie,
przecierając twarz dłońmi.
Wzruszyłam
ramionami i obróciłam się na bok by go lepiej widzieć.
-Zobaczymy
miasto. Pojutrze jest mecz więc myślę, że nie ma co zwlekać.
-Chcesz
chodzić po mieście i oglądać pomniki? - spytał wyciągając się
lekko – Myślałem że już obmyśliłaś plan porwania
Casillasa...
-Bardzo
śmieszne Bastian – mruknęłam – Niestety święci jak on nie
chodzą ot tak o, ulicami Madrytu.
Chłopak
uśmiechnął się do mnie lekko po czym sięgnął po swój
komputer ukryty gdzieś pod stertą ubrań.
-Niby
nie, ale słyszałem plotkę, że czasem schodzą do swoich poddanych
– wyświetlił jedną stronę i podał mi małe urządzenie.
Zerknęłam zaciekawiona.
„Promocja
klubowego Bestsellera...” Zaczęłam uważnie czytać, a z każdą
minutą moje oczy stawały się większe.
-Skąd
wiedziałeś!? - zawołałam równocześnie zatykając usta,
aby nie zbudzić osób w sąsiednim pokoju. Starałam się
oddychać w pełni, ale wiadomość którą właśnie
odczytałam sprawiła, że mogłabym umrzeć.
Jeśli
to co widzę to prawda, jutro odbędzie się promocja jednej z
najnowszych książek dotyczących klubu. Całość odbędzie się w
ośrodku sportowym na obrzeżu miasta i całość zwieńczona będzie
możliwością spotkania kilku piłkarzy, wywiadem i podpisywaniem
książek.
-Musiał
by się stać cud abyśmy się tam dostali – jęknęłam czując że
zbiera mi się na płacz – To prawie nie możliwe.
Sebastian
podniósł się z materaca pod drodze zahaczając o swój
śpiwór.
-Nie
wkurzaj mnie Valentinova! - Warknął w moją stronę łapiąc się
za obolałą stopę– Nie po to przeleciałem te pieprzone kilometry
i tyle się napracowałem abyśmy teraz nie mogli tam pójść.
Wyobrażasz to sobie? Mogłabyś zobaczyć ich z bliska. Nie to co z
trybun na Bernabeu.
Poczułam
jakbym traciła oddech na tę myśl.
-Umarłabym
chyba – mruknęłam.
Prawda
była taka, że to co mówił Bastian było bardzo prawdziwe.
Podróż z Rosji tutaj wiele nas kosztowała. Tyrałam i
marzyłam o tej podróży wiele lat, ale nawet w chwili jak ta
nawet mi nie przeszło przez myśl aby w jakiś sposób ich
dorwać. Moim celem były dwa mecze, ale nie pomyślałam nawet o
możliwości spotkania ich na żywo. Ba! Nawet o tym nie śniłam.
-Myślisz,
że to możliwe?
Wzruszył
ramionami.
-Dlaczego
nie? Możemy dziś tam podjechać. Wybadać sytuację. Tak, że jutro
będziemy już z rana czekali w kolejce – uśmiechnął się do
mnie lekko, a ja poczułam jak jakaś magiczna siła napędza mnie od
środka. Miałam ochotę skakać z radości.
Tak
jak zaplanowaliśmy jeszcze przed ósmą ruszyliśmy na miasto.
Bastian był niepocieszony, że nie dałam mu dłużej pospać, ale
dziwnym trafem umiałam go zawsze do wszystkiego namówić.
Zresztą to on zaplanował tą całą wycieczkę. Sama pewnie bym
zaginęła w tym wielkim mieście, albo porwaliby mnie kosmici.
Nie
często wyjeżdżałam za granicę. Zresztą, były to raczej
pobliskie kraje, bo podróż z Rosji była dość kosztowna.
Madryt
jednak wydawał mi się czymś pięknym. Kolebką kultury którą
odkąd zaczęłam interesować się ligą chciałam poznać.
Tak
jak się spodziewałam, Bastian wszystko zaplanował i tak najpierw
wylądowaliśmy w Pałacu Królewskim mogąc podziwiać freski
autorstwa Tiépolo oraz obrazy Velázqueza, Goya,
Rubensa, El Greco, Juana de Flandes i Caravaggio. Bardzo lubiłam
sztukę, ale nigdy nie należałam do osób które
chciałyby pogłębiać ich interpretację, dlatego potulnie
przeszłam wszystkie korytarze.
Wychodząc
poszliśmy na lody. W małej kawiarence ja zamówiłam
śmietanowe i bakaliowe, a Bastian jak zwykle czekoladowe.
-Co
dalej kapitanie? - spytałam naciągając na głowę kapelusz co
chwila lądując przed obiektywem aparatu chłopaka.
-Jest
kilka muzeów w okolicy, ale nie wiem czy to dobry pomysł.
Jest tak gorąco że wybrałbym podziwianie pewnego bardzo
eleganckiego budynku... Znanego ośrodka sportowego.
-O....
- rozmarzyłam się chwytając go pod ramię. Uśmiech nie chciał mi
schodzić z gęby byłam tak podniecona każdą sekundą w tym
mieście – Jesteś najwspanialszy na świecie!
Ruszyliśmy
w stronę Stadionu.
Po
drodze kilka razy zbłądziliśmy, ale oboje byliśmy dobrymi
żywiołowcami więc żadne przeszkody nie były nam straszne.
-Przepraszam
– uśmiechnęłam się lekko, bo właśnie nadszedł czas użycia
języka angielskiego. Zwróciłam się do pewnej brunetki która
zajmowała się wskazywaniem miejsca gościom przed restauracją –
Potrzebujemy pomocy...
Kobieta
popatrzyła na mnie przerażona i pokręciła głową, że nie wiele
rozumie.
-Czekajcie,
poproszę przyjaciela – dała nam znak, że zaraz wróci. I
tak też się stało. Zwróciliśmy się do kelnera.
-Jak
dojść na Santiego Bernabeu?
Brunet
uśmiechnął się czarująco i od razu wskazał nam drogę. Wcale
nie było to tak daleko.
Pod
stadionem przez pół godziny Bastian pstrykał mi zdjęcia we
wszystkich możliwych miejscach. Daliśmy też radę dowiedzieć się
o możliwych promocjach dla zwiedzających. Na pewno chcemy zajrzeć
do środka!
Nie
miałam pomysłu na to co jeszcze chciałabym zwiedzać więc oboje
zadecydowaliśmy, że najlepszym rozwiązaniem będzie udać się od
razu do ośrodka w którym jutro będzie prezentacja książki.
-Albo
mi się wydaje, albo pierwsi fani już są – usłyszałam głos
chłopaka i spojrzałam w tym samym kierunku. Nie przypuszczałam,
ale faktycznie, pod bramą główną stał dość duży ogon
kolejki do wejścia.
-Myślisz,
że to na jutro?
Pokiwał
głową.
Podeszliśmy
bliżej chcąc wybadać sytuację, ale już na wstępie dostrzegłam
białe koszulki i szaliki. Ja sama nie miałam żadnej z tych rzeczy.
Przynajmniej jeszcze.
-Hej.
Mogę zadać pytanie? - zwróciłam się po angielsku do trzech
młodych fanów stojących nieopodal – Czekacie tu na
jutrzejsze spotkanie Realu?
Przytaknęli.
-Jasne.
-Dlaczego
już dzisiaj? - poprawiłam torbę na ramieniu, a oni wymienili
spojrzenia.
-Miejsca
są ograniczone. Nam zależy nad tym by wejść. A założę się, że
i z tych tutaj wejdzie tylko połowa.
Słowa
mężczyzny nieco mnie zdziwiły. Było mi przykro, że tak strasznie
zgapiliśmy i gdybym nie była chętna do oglądania głupiego pałacu
już bym miała miejsca w pierwszym rzędzie.
-Stoimy
za wami – usłyszałam głos Bastiana – Musimy tam wejść. Nie
jesteśmy stąd. Gdybyśmy wiedzieli, że tak to działa
działalibyśmy już wcześniej.
-Słuchajcie,
mamy tu koc. Siadajcie, myślę, że wszyscy się pomieścimy –
Panowie zajęli miejsce. Byli przygotowani. Mieli miejsca na których
siadali, karty do gry, a także gazety, mp3, papierosy, picie i
jakieś przekąski.
-Jak
ci na imię? - spytał jeden wyciągając do mnie rękę – Jestem
Andres, a to David i Ciro.
-Prawie
jak Barcelona! Jestem Sonja, a to Bastian – uścisnęłam mu dłoń.
-Skąd
jesteście?
-Z
Rosji – powiedziałam dumnie, szczerząc się przy tym.
-Interesujesz
się piłką nożną? - zwrócili się do Bastiana, ale ten
roześmiał się jedynie.
-Trochę,
ligą podwórkową, ale wolę siatkówkę – powiedział
i złapał mnie za ramię – To ona w tym siedzi. Jest wariatką pod
tym względem. Zna Real jak żadna inna laska na świecie.
-Przestań
– zrzuciłam jego ramię z siebie, ponieważ oparł się na mnie
prawie przygwożdżając mnie do ziemi.
-I
jesteście parą? - spytał David, a my oboje parsknęliśmy śmiechem
i pokręciliśmy przecząco głowami. Fu! Ja z Bastianem? Nawet nigdy
nie brałam tego pod uwagę. Znałam go stosunkowo długo by mieć z
nim relacje bliższe rodzeństwu niż zakochanych.
- Wyjdziesz za mnie? - Zawołał Ciro klękając nagle, a ludzie wokoło wiwatowali. Roześmiałam się głośno.
Rozmawialiśmy
resztę wieczoru. Graliśmy w karty, choć nie było to takie łatwe
przy różnicach językowych, a także cichaczem popijaliśmy
wino, aby nikt tego nie zauważył. Bastian pomknął do domu by
przywieźć mi koc, a także coś do jedzenia. Byłam silną babką,
przez kilka lat jeździłam na obozy skautowe jak byłam młodsza i
mała ilość snu nie była dla mnie problemem. Zresztą, na kilka
godzin zdrzemnęłam się w aucie nowo poznanych kolegów.
Obudziłam
się około szóstej nad ranem kiedy to na ulicy zaczęło się
robić głośno. Auta powoli wjeżdżały na teren ośrodka i tylko
wypatrywano kiedy pojawi się auto któregoś z piłkarzy.
-Nie
mogę uwierzyć, że istnieje szansa na to, że kogoś z nich zobaczę
– szepnęłam do chłopaków – Wiecie kto chociaż będzie?
Pokręcili
głową. Nawet oni nie mieli zbyt wielu informacji. Przez kilka
kolejnych godzin opowiadali mi na jakich meczach byli, z kim mają
fotki, a czyje autografy.
Ja
sama nigdy nie miałam okazji tak blisko obcować ze swoimi idolami.
O
dziewiątej, tłum zaczął się przesuwać. Podskoczyłam nieco zbyt
mocno podekscytowana i razem z tłumem zaczęłam kierować się w
stronę bramy. Gdzieś obok mnie kręcił się Bastian. Wokół
nas krążyło trzech ochroniarzy. Widziałam jak kolejka którą
wczoraj zamykałam sama, dziś ciągnęła się jeszcze kilometrami
za nami.
Widziałam
jak Ciro, David i Andres oraz kilka innych osób wokół
wykrzykują coś po hiszpańsku i wiedziałam co mogło być już
tego przyczyną.
-To
koniec, wpuścili już tyle osób ile mogli! Kurwa – zawołał
do mnie wściekły David, a ja poczułam się strasznie przytłoczona.
Byliśmy już prawie pod samą bramą!
Wyślizgnęłam
się z tłumu i przysiadłam na krawężniku obok. Widziałam
zdziwione spojrzenia chłopaków, ale nawet nie miałam pomysłu
na to co zrobić.
Na
szyi wisiał mi szalik klubowy, zawieszony przez Ciro wczorajszego
wieczora. Na nos nasunęłam okulary i zapatrzyłam się na niebo.
Wszystko w okolicy ucichło. Tylko wozy paparazzi kręciły się
wokół nadal robiąc trochę zamieszania.
-Hej –
obok mnie przysiadł Bastian – Wiem, że to dla ciebie ważne.
-Nic
nigdy nie jest tak jak chce – warknęłam naburmuszona – Sam
mówiłeś, że jesteśmy z tak daleka, że musimy się tam
dostać...
-Przepraszam?
- podniosłam wzrok na kobietę która machała do mnie
mikrofonem. Słońce sprawiało, że niezbyt wiele widziałam – Mam
pytanie!
Podniosłam
się z ziemi i wyprostowana stanęłam do niej twarzą w twarz mrużąc
oczy przez poranne słońce.
-Czemu
się tu dzisiaj pojawiliście?
-Chcieliśmy
spotkać się ze swoimi idolami – odpowiedziałam z prawdą –
Przyjechaliśmy z daleka i pojawiła się taka okazja. Niestety się
nie udało, ale mam nadzieję, że kiedyś mi się poszczęści.
Kobieta
podziękowała kamerzyście.
-Jak
ci na imię i skąd jesteś?
-Sonja,
jestem z Rosji – uśmiechnęłam się lekko. Co miałam zrobić.
Nie udało się, a nie mogłam być zła na cały świat. Pozwoliłam
sobie na głęboki wdech.
Wróciłam
między tłumek który pozostał przy bramie.
-Będziemy
się już zbierać, co Bas? - odszukałam wzorkiem przyjaciela, który
pokiwał jedynie głową.
-Zwariowaliście,
dajemy im pół godziny i będą wyjeżdżać. Może wtedy uda
nam się ich spotkać!
Przygryzłam
wargę zastanawiając się nad ich słowami.
-Idziecie
jutro na mecz?
-No
jasne! Muszę na niego iść! Być w Madrycie i nie iść na mecz? -
zawołałam. Powrócił mi humor i znowu zawzięcie opowiadałam
o piłce nożnej. Nie mogłam przestać gadać, aż do momentu gdy
nagle tłum znowu ożył.
-Są!
To Benzema, Varane, Isco! - zawołał David. Cały tłum przesunął
się pod piłkarzy którzy ciągle osłaniani byli
ochroniarzami. Wyciągnęłam swojego samsunga i kliknęłam kilka
fotek, które pewnie niezbyt wiele ukazywały piłkarzy. Lepsze
jednak to niż nic.
-Nie
widzę już ich – jęknęłam do Bastiana. Zrobiło się tłoczno,
ludzie strasznie się przeciskali, krzyczeli, machali kartkami, a
także robili zdjęcia. Nie do końca ogarniałam co się dzieje. Nie
minęła sekunda, a ktoś pociągnął mnie za ramię. To Andres
ciągnął mnie w nieznanym mi kierunku. Złapał mnie pod ramię.
Wstrzymałam oddech zdając sobie nagle sprawę, że znajduję się
dokładnie na pustym skrawku, naprzeciw trzech piłkarzy Realu
Madrid.
Andres
uśmiechnął się do mnie i wcisnął mi do ręki kartkę.
Podsunęłam ją do Isco, który uśmiechnął się lekko i
szybko naskrobał na niej podpis. Poczułam, że łzy spływają mi
po policzkach kiedy w ciągu kilku mijających sekund Bastian przez
tłum cyknął mi fotkę.
-Dlaczego
płaczesz? - usłyszałam nad uchem głos Varanea co jeszcze mocniej
wprawiło mnie w płaczliwy nastrój. Pokręciłam głową ni
mogąc nic powiedzieć.
-Nie
wiem – pociągnęłam nosem, a on objął mnie ramieniem. Poczułam
zapach jego perfum, kiedy tak pochylał się nade mną i pozwalał
abym go uścisnęła.
-Nie
płacz Mała! – oderwał się i złapał moją twarz w swoje ręce.
Uśmiechnęłam się szeroko, nie mogąc uwierzyć w moje szczęście.
Pochylił się i dał mi buziaka prosto w usta, a następnie jeszcze
raz przytulił. Chwilę później cała trójka mnie
jeszcze uścisnęła, a tłum znowu mnie porwał. Stałam tak nieco
otępiała wpatrując się w kartkę na której widniały trzy
podpisy. Całe to zdarzenie trwało nie więcej niż kilkadziesiąt
sekund, ale ja nadal miałam mętlik w głowie.
-Sonja!
Sonja! - Złapał mnie Bastian, a chłopaki chwilę później
rzucili mi się na ramiona.
-Nie
mogę uwierzyć! - Zawołałam radośnie wieszając im się na szyi!
A następnie jednym zwinnym ruchem wskoczyłam na Basa.
-Nawet
nie uwierzysz! Gdy tylko Ciro podbiegł do nich i ich zatrzymał z
tym tłumem, złapałem cię za rękaw. Powiedzieliśmy, ze jest z
nami laska aż z Rosji i nie mogą tak odjechać.
Zapiszczałam
radośnie, gdy Bastian wziął mnie na barana.
-Przepraszam!
Przepraszam! Co powie Pani o tym co się stało? – dorwała się do
mnie jakaś kobieta z kamerami i kilka innych osób.
-To
nasza zasługa! - zawołał Andres – Dziewczyna przeleciała
tysiące kilometrów! To jasne, że musiała zobaczyć
piłkarzy!
-A że
jeden ją nawet pocałował...
-Co? -
zaśmiałam się na słowa Ciro.
-No,
pocałował! - Zawołał radośnie – To twój urok Mała!
Genialne :D Bardzo mi się podobała ta jedynka! No to nasza bohaterka dopięła swego!
OdpowiedzUsuńCzekam tylko na pojawienie się Casillasa ♥
Jak sobie myślę o tym co zrobił Raphael to mam ochotę zaśpiewać "My Słowianie", hahaha, najszczersza prawda, ja się mu wcale nie dziwię, w końcu ciężko się oprzeć Rosjankom ;) dziewczyna ma niesamowite szczęście, przyjechała do Madrytu na kilka dni, a tutaj na dzień dobry spotkała już trzech piłkarzy, ja mieszkam kilka kroków od Emirates, a żadnego z piłkarzy z aż tak bliska nie widziałam -.-
OdpowiedzUsuńna dodatek przygoda dopiero się zaczyna, skoro od początku ma takie szczęście, to aż nie mogę się doczekać rozwoju wypadków podczas meczu :)
pozdrawiam i zapraszam na nowość u siebie ;)
ja. sie. po. prostu. zakochałam. w. tym. opowiadaniu! niby weszłam przypadkiem, tak sie rozglądam i mnie totalnie wciągnęło. wielki plus za długość rozdziału i w ogóle za pomysł na fajną historie. już uwielbiam Sonje, tak jak ja uwielbia Casillasa no i Królewskich. kurczę, pokonując taki szmat drogi trzeba walczyć o spotkanie z idolami, druga okazja może sie już nie powtórzyć. a to co zrobił Varane! totalnie mnie zaskoczyło, nie moge doczekać się już kolejnych odcinków. mam też do Ciebie taką małą prośbe: mogłabyś mnie informować w zakładce spam lub na ask.fm/przestangwiazdorzyc byłabym Ci niezmiernie wdzięczna. ;)
OdpowiedzUsuńtymczasem serdecznie zapraszam na nowy odcinek mojego humorystycznego opowiadania o Realu Madryt, który ukazał się po dość długiej przerwie.
kogo Ana zastanie w swoim biurze? i co tym razem szykują Królewscy? odpowiedzi na te i inne pytania na
te-quiero-para-siempre.blogspot.com
życze dużo weny i pozdrawiam. ;)
Ten rozdział jest rewelacyjny! Świetnie oddałaś atmosferę oczekiwania na piłkarzy Realu. Te emocje i w ogóle! Dziewczyna miała ogromne szczęście, że Varane dał jej autograf i jeszcze pocałował w usta. Cud! Będzie, co wspominać za kilka lat! Jeszcze musi spotkać Ikera, swojego idola, by być w pełni szczęśliwą. Wierzę, że się jej uda! Czekam na kolejny!
OdpowiedzUsuńSzczęściara z niej aż mi się tak ciepło na sercu robi. Pewnie wolała Casillasa ale nawet oni też są spoko a zwłaszcza Isco dla mnie. Ile razy przypomina mi się scena oświadczyn moich znajomych jak dowiedzieli się o mojej miłości do piłki to zawsze każdemu chyba schlebia ;D
OdpowiedzUsuńJedynka GENIALNA :*
z tym ślubem z Ciro to padłam hahah
OdpowiedzUsuńVarane ją pooałował?! Ej noooo hahaha
Czekam na NN :*